"....... Wszędzie dookoła czyha pokusa ......."
Cukiereczki, czekoladki, ciasteczka, lody, torciki i MY biedni, jesteśmy zwabiani zapachami, smakiem, pięknem słodkości jakie widzi nasze oko
I rosną nam brzuszki, pupki, tu sadełko i tam sadełko.
No bo jak się tu oprzeć jak wszędzie się czyta że czkoladka jest dobra przeciwko stresowi, smutkom, polepsza samopoczucie :)
Czekoladka na urodzinki, na imieninki, podziękowania za........
Do kawy, do papierosa, szybko coś na głoda, małe co nieco pomiedzy posiłkami, kakao na gorąco, na zimno...
Nie ma nic gorszego jak robić zakupy na głodnego, od razu ląduje w koszu nieprzewidziany słodki zakup ;) a przechodząc koło regałów z wyrobami piekarniczymi, ręka nasza mimowolnie sięga po drożdżówkę, ciasteczko z galaretką albo ulubiony sernik
Zawsze byłam łasuch na słodkie, pamiętam jak w czasach głebokiego kryzysu, mama zawsze chowała po szafach cukierki czekoladowe jakimś cudem upolowane w sklepie, miały one być dla tzw.GOŚCI czyli na wszelki wypadek gdyby przyszli, albo na choinkę, ale niestety mój węch był zdecydowanie silniejszy zawsze gdzieś zwęszyłam, pozostawiająć puste opakowanie, ale o dziwo jakoś nie krzyczała z tego powodu a może ja już nie pamietam :)
Ciasteczkowy potwór ciągle domaga sie żeby go karmić, szczególnie wieczorem przed tv, to czipsy to chrupki, albo male niewinne ciasteczko, ile to już razy mówiłam sobie DOŚĆ, przecież to niemożliwe żeby się tak ciągle słodyczami objadać :)
Co prawda jedno ciasteczko w tę czy we tę na szczęście nie robi mi jeszcze rożnicy ;) i wolałabym żeby tak pozostało, chociaż tu i ówdzie chciałabym mieć mniej ;)
więc chyba najwyższy czas powiedzieć BASTA
ALE Z DRUGIEJ STRONY, CO TO ZA ZYCIE BEZ POKUS ;)
Cukiereczki, czekoladki, ciasteczka, lody, torciki i MY biedni, jesteśmy zwabiani zapachami, smakiem, pięknem słodkości jakie widzi nasze oko
I rosną nam brzuszki, pupki, tu sadełko i tam sadełko.
No bo jak się tu oprzeć jak wszędzie się czyta że czkoladka jest dobra przeciwko stresowi, smutkom, polepsza samopoczucie :)
Czekoladka na urodzinki, na imieninki, podziękowania za........
Do kawy, do papierosa, szybko coś na głoda, małe co nieco pomiedzy posiłkami, kakao na gorąco, na zimno...
Nie ma nic gorszego jak robić zakupy na głodnego, od razu ląduje w koszu nieprzewidziany słodki zakup ;) a przechodząc koło regałów z wyrobami piekarniczymi, ręka nasza mimowolnie sięga po drożdżówkę, ciasteczko z galaretką albo ulubiony sernik
Zawsze byłam łasuch na słodkie, pamiętam jak w czasach głebokiego kryzysu, mama zawsze chowała po szafach cukierki czekoladowe jakimś cudem upolowane w sklepie, miały one być dla tzw.GOŚCI czyli na wszelki wypadek gdyby przyszli, albo na choinkę, ale niestety mój węch był zdecydowanie silniejszy zawsze gdzieś zwęszyłam, pozostawiająć puste opakowanie, ale o dziwo jakoś nie krzyczała z tego powodu a może ja już nie pamietam :)
Co prawda jedno ciasteczko w tę czy we tę na szczęście nie robi mi jeszcze rożnicy ;) i wolałabym żeby tak pozostało, chociaż tu i ówdzie chciałabym mieć mniej ;)
więc chyba najwyższy czas powiedzieć BASTA
ALE Z DRUGIEJ STRONY, CO TO ZA ZYCIE BEZ POKUS ;)
Małe słabości...małe przyjemności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Oj tak... słodkie to najlepsza na mnie próba silnej woli... niestety za każdym razem przegrywam:) Ale co tam, coś trzeba w życiu mieć, prawda? Szczęśliwie, póki co, nie rozałam jeszcze ukarana rozmiarem - wciąż mieszczę się w moje 36. Aż niesprawiedliwe mi się to wydaje, że się tak objadam czekoladkami, a tyłek mniej więcej wciąż taki sam, hehehe.
OdpowiedzUsuńBuziaczki, potrzebowałam takiego słodkiego posta w natłoku smutnych i melancholijnych myśli:)
Tak jak Ty nie mogę oprzeć się słodyczom. Jestem normalnie chora, gdy nic w domu nie mogę znaleźć.
OdpowiedzUsuńTo jest niestety moja duża słabość i ogromna przyjemność... i sporo kg za dużo ;-)
Słodkiej przyjemności nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuńAle "smaka" narobiłaś...
OdpowiedzUsuńI ja jestem ciasteczkowym łakomczuchem, przyznaje się:)
OdpowiedzUsuńBrak mi silnej woli, by ograniczyć ich spożycie...
Oj popracować nad tym trzeba, bo nie może być tak, ze cały dzień chodzę i szukam, co by tu słodkiego spałaszować
Miłej niedzieli i nie tylko:)
Słodycze, zwłaszcza domowe ciasta i chleb - ich od dawna nie potrafię się wyrzec... o ile łatwiej byłoby bez nich wchodzić na wagę, ale ten smak...
OdpowiedzUsuńThanks for sharing these wonderful pictures! @nne
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia - jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńCo do pokuszenia, jedzenia i wyrzutów sumienia - ja czasami, jak mnie filozofująca fala najdzie, myślę sobie że mam tak mało w życiu przyjemności, ciągle gonitwa za praca za pieniądzem za lepszym jutrem, a gdzie w tym wszystkim jestem ja, która potrzebuje mieć przyjemność choćby z jedzenia ... delicji na przykład albo galaretki w czekoladzie ... więc jak mam chęć to kupuję sobie mały tort przełozony bita śmietaną z wiśniami i z mężem wcinamy go łyżeczkami przez przekrajania o! :)
jakbym czytała o sobie... i nawet to podkradanie schowanych głęboko w szafie słodkości przerobiłam. Potrafiłam przeciąć folię od bombonierki (takie podłużne były) wziąć sobie kilka czekoladek, zakleić folię taśmą klejącą i jak gdyby nigdy nic odłożyć na miejsce. Mama kilka razy przyłapała mojego brata na podkradaniu słodyczy i później, nieważne kto był sprawcą i tak zawsze było na niego...
OdpowiedzUsuńSłodki przyjemności są bardzo kuszące i mi również trudno się im oprzeć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No tak,ja o swoim obżarstwie słodyczowym już pisałam,nawet powiedziałam basta i zakazałam mężowi kupować moje ulubione wafelki.Niestety....kilka dni temu po ciągłych poszukiwaniach we wszystkich szafkach za czymś co je zastąpi,poddałam się i błagałam męża żeby kupił wafelki.Jak błogo się poczułam mając tą słodycz w buzi,mmmmm.....
OdpowiedzUsuńWitaj, po pierwsze dzięki za odwiedziny u mnie, bo dzięki Tobie poznaję właśnie nowy świat, tak pięknych zdjęć! Jestem pierwszy raz, więc ciekawa jestem i od razu pytam.
OdpowiedzUsuńZe słodyczy to ja od dłuższego czasu najchętniej schabowego z kapustą :), ale jak już mnie najdzie, to najchętniej coś z gorzką czekoladą albo w ogóle gorzką czekoladę.
Ale gdyby nie groziło to szeregiem nieprzyjemnych efektów ubocznych, pewnie częściej ulegałabym pokusom...
Ale są i inne: piękna plaża, super krajobraz i moje ciało przybrane w nowozakupiony kostium kąpielowy :) I tego się póki co trzymam. Zostało jeszcze trochę boczków po zimie, ale na szczęście pogoda sprzyja spacerom i rowerowym spacerkom.
Pozdrawiam!
I tu Cię zaskoczę. Nie ciągnie mnie do słodyczy. Ciasto, owszem ale tylko na rodzinnych uroczystościach jakaś porcyjka tortu i finito.
OdpowiedzUsuńW domu nie miewam słodyczy. Herbatę od dziecka pijam gorzką. Do kawy płaską łyżeczkę cukru, bez śmietanki.
Za to owoce; gruszki, jabłka, czereśnie i arbuzy, w ilościach "przemysłowych", a i pomidory.
Mimo, że nie jadam słodkości objętości mi nie brakuje....No cóż?
Z tej kolekcji najbardziej [podoba mi się dzbanek czy może karafka..Oj dobry grzaniec albo miodzik pitny...to lubię od czasu do czasu.
Miłej niedzieli.
To już by nam tylko różaniec został. Życie trzeba smakować (nie przejadać), bo jest tylko jedno i kruche jak czekoladowy lukier. Zresztą, kalorie mają nie tylko pralinki, a one zawsze w ustach uśmiechniętej kobietki:)
OdpowiedzUsuńDO WSZYSTKICH- no "babeczki" moje, widac silna wola w tej dziedzinie nie jest nasza zaleta hahaha
OdpowiedzUsuńAZALIA-troche Ci zazdroszcze,bo nie raz myslalam zeby rzucic sie na warzywa i owoce ale jak je kupuje w sklepie (porzeczki, kiwi nektarynki itp) to mowie sobie ze to ostatni raz,bo to kwasota ze sie zjesc tego nie da
IW- witam serdecznie,oczywiscie ze nie mam nic przeciwko,mam nadzieje ze bedziemy sie "podgladac" wzajemnie ;)
Kochana,normalnie jakbym o sobie czytała.Słodkości,to jedyna rzecz,której nie moge sobie odmówić.Mogłabym chyba nie wypić kawy a cos słodkiego to zawsze muszę mieć pod ręką.
OdpowiedzUsuńAle właśnie z drugiej strony, to przecież nie można sobie wszystkiego w życiu odmawiać.
Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam
Mmmmm... Od samego patrzenia słodko... A tu dietka nie pozwala ;)
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńA mnie nie kuszą słodkości.Choć to dziwi otoczenie.
Mam inne swoje słabostki i już.
Pozdrawiam gorąco.
pyszności tu nam pokazujesz :-)
OdpowiedzUsuńmabuobrazy - piszę jako anonimowy bo inaczej komentarz nie chciał się zapisać.
Smaczne zdjęcia dla zainteresowanych i nie niezainteresowanych łakociami. Ja jestem nietypowa. Nie lubię czekolady, nie rusza mnie:) Ze słodyczy poproszę śledzie z cebulką i pieczone mięsko. Najlepiej boczek.
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi sie temat słodkosci w moim domu...Starsza corka zachomikowala sobie w szafce pod ciuchami bomboniere.Kiedys siega a tam karteczka od mojej mlodszej latorosli:"Zanetko,przepraszam ze wyjadłam ci te cukierki,ale byly dobre i nie moglam sie powstrzymac":)...Do tej pory to wspominamy ze smiechem, nie wyzarła ich inkognito,ale z przeprosinami:)
OdpowiedzUsuńMoja babunia zawsze mawiała, jedz póki możesz ! A co tam... życie jest takie krótkie, trzeba sobie je osłodzić. Jak spalić zbędny tłuszczyk? Spacery polecam - długie - to działa :)
OdpowiedzUsuńUściski
Słodyczy nigdy nie odmawiam...zjem nawet kosztem normalnego posiłku - taka we mnie tkwi słodyczożerna bestia ...tyłek oczywiście coraz większy ;-)
OdpowiedzUsuńJa jestem ogromną słodyczomanką..Nawet w zeszłym roku zapisalam sie do klubu niejedzących słodyczy żeby zmniejszyć ten nałóg.. I powiem szczerze od tego czasu wystarcza mi kostka czekoladki dziennie i czuję się super.. Przedtem przegrywałam codzień z tabliczką czekolady, albo batonikiem Pawełkiem, albo jakąś uśmiechniętą drożdżówką..Ale zdjęcia masz bardzo smakowite:-)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wcinam chipsy :). Oj faktycznie kusza nas te słodycze wszędzie, gdzie się człowiek nie obróci, a ja mam do nich wielką słabość myślę, że już na granicy uzależnienia ...
OdpowiedzUsuńA Basta powinnam powiedzieć już dawno ...
budyń śmietankowy z syropem wiśniowym pochłonęłam właśnie :)
OdpowiedzUsuńDo czekolady zawsze mialam slabosc, jest po prostu pyszna :-)
OdpowiedzUsuńCzytam Twój wpis, zajadając się nieprzyzwoitych rozmiarów "hiszpanem" :)
OdpowiedzUsuńMiałam mocne postanowienie ograniczenia słodyczy jakiś czas temu, ale widzę, że powoli odchodzi ono w siną dal. Widzę, że zapotrzebowanie na słodkie rośnie u mnie z wiekiem, więc usprawiedliwiam się, że to sprawa hormonów itp., więc siła wyższa... Diety, niestety, nie są moją mocną stroną, moja waga zatem ani drgnie, a ja obiecuję sobie, że w końcu zacznę uprawiać jakiś sport, który pozwoli zgubić to tu, to tam :) Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za odwiedzinki na blogu.
No i zachciało mi się czegoś słodkiego...
OdpowiedzUsuńKiedyś brałam chrom i skutkowało to tym,że mój mąż biadolił,że nie ma nic słodkiego... :D
P.S.
Chyba upiekę ciasto ;)
Strasznie apetyczny ten Twój post :)
OdpowiedzUsuńa życie bez pokus? nieeee ;)
To wszystko o mnie, poza przedostatnim zdaniem. Mnie jedno w tę, czy w tamtą JUŻ robi różnicę. :((( No i co z tego. Poczytałam, poogladałam obrazki i ... wcięłam małe Prince Polo. Ot słaba silna wola. :))
OdpowiedzUsuńBardzo smakowite fotografie...
OdpowiedzUsuńMusze przyznac,ze po przeczytaniu tego jakze prawdziwego posta, stwierdzilam,ze jestem totalnym dziwolagiem:)Nie dziwie sie,ze tak wiele osob,ma podobne odczucia i spostrzezenia, bo sama na codzien obserwuje wsrod bliskich identyczne zachowania. A ja..no coz...(jak to trafnie dostrzega moj maz)jestem bardzo latwa do utrzymania zona, bez nalogow:)Nie przepadam za czekolada.Okazjonalnie pozwalam sobie co najwyzej na kes. Co wiecej...nie pije wogole kawy(sprobowalam moze raz w zyciu i niestety nie polubilam jej smaku:)
Generalnie wszyscy sie temu dziwia. Ja, w pewnym sensie, zazdroszcze...oczywiscie nie smaku,a zapachu... i w pewnym sensie rytualu,ktory towarzyszy delektowaniu sie tymi rzeczami...
PENELOPIS- trudno powiedziec ze jestes dziwolagiem :) mylse ze to kwestia zapotrzebowania organizmu,ja tez znam osoby ktore niedojadaja miedzy posilkami i za slodyczami nie przepadaja,ale z pewnoscia masz cos do czego mnie z kolei nie ciagnie :) :) a poza tym chyba wszystko zaczyna sie i konczy w glowie ( nasze slabosci )
OdpowiedzUsuńA ja mam silną wolę, nie jem, ale lubię sobie popatrzeć.
OdpowiedzUsuńRaz weszłam do cukierni, patrzę, oczy cieszę, wolę ćwiczę, a pani sprzedawczyni mówi do mnie:
polecam ciasteczka w promocji, nie są drogie, a smaczne.
Domyślacie się, co sobie o mnie pomyślała, ale i tych w promocji nie kupiłam, nie jem, kilogramy liczę.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńJa też liczę kilogramy, jak większość po 50...
OdpowiedzUsuńAle nie odmówiłam by takich pyszności.
Co za smakowite zdjęcia !!! A ja akurat na diecie... Faktem jest, że czasami nie da się oprzeć małej przyjemności, ale zaraz potem uświadamiam sobie ile pracy trzeba aby to spalić. Na szczęście ranne i wieczorne bieganie załatwia całą sprawę :))
OdpowiedzUsuńO! Pyszne te zdjęcia.... :)) Słodkości to coś czego nie umiem sobie (niestety?) odmówić...
OdpowiedzUsuńZa oknem deszcz a u ciebie takie słodkie posty :)
Pozdrowienia :)