kiedy zima przychodzi życie ze mnie uchodzi
:)
dni szare i ponure zostawiają po sobie szpuren
( niem.spuren-ślady )
;)
wypadałoby troszkę popsioczyć na zimowy czas, no ale na co tu narzekać,
zimy nie ma, mrozu nie ma, ( jak na razie )
no chyba tyłko na to że ten dzień taki kródki, ale ostatecznie to zaraz można się pocieszyć bo już po 21 grudnia zaczyna go przybywać
;)
nawet depresji zimowej w tym roku nie mam, nie mam na nią czasu ;) no właśnie ten czas,
cierpi z tego powodu mój blog i ja sama zmęczona jestem przeokrutnie, a może to ta zima jest temu winna ? ;) przestałam być kreatywna wypisuję tu jakieś bezsensowne smutasy i jak się tak patrzę na częstotliwość wpisów w archiwum od chwili jego założenia, to dochodzę do wniosku że chyba jednak pomału powinnam się zaprzyjaznić z myślą o jego zakończeniu, chyba się wypaliłam do cna, nic mi do głowy nie przychodzi, prawdę mówiac to blog był zawsze cienki jeśli chodzi o treść , nie pisałam o kochankach ( kurcze a może powinnam ? od razu by wzrosła czytelność :) :) ), ani o polityce, nie wyzywałam, nie pomstowałam na caly świat, ( zabrzmialo to teraz jak spowiedz ) :)
ale z drugiej strony obserwując przez długie laty blogerów, to kazdy w końcu bije się z ta myślą i ci co tak namiętnie często pisali swoje blogi, przystopowali albo po prostu zakończyli, przestajac się nad tym rozwodzic , co mnie tu jeszcze trzyma sama nie wiem.
ta zima to naprawde
HART TIMES jakakolwiek by ona nie byla
;) ;) ;)