" Mam chusteczkę haftowaną wszystkie cztery rogi
Kogo kocham kogo lubię rzucę mu pod nogi...."
Tak, tak moje drogie panie, no może i panowie :), do tego służyły chusteczki, wcale nie do nosa :) bo nosy czyszczono za pomocą palców lub tylko kciuków, a nastepnie wycierano w rękawy albo obrus, wieśniactwo czyściło nosy raz prawą a raz lewą ręką, tymczasem szlachta tylko lewą, chusteczki były symbolem statusu, atrybutem piękna i elegancji, najczęściej były one robione z bardzo drogich materiałow takich jak jedwab,bogato zdobione w kolraliki, drogimi kamieniami lub haftowane złotem i przepiękną koronką robioną ręcznie
koronka klockowa
ok.1300 r chusteczki byly uzywane w bardzo wytwornych towarzystwach, byly one dodatkiem do garderoby zarowno meskiej jak i damskiej, nasaczano je drogimi perfumami, wiec odor w takim towarzystwie byl bestialski, majac jeszcze na uwadze ze kapiele nie byly wtedy w modzie a wszy na glowie zabijano specjalnym mloteczkiem ;)
koronka klockowa
rozwinal sie nawet specjalny "chusteczkowy jezyk" machajac chusteczka na pozegnaie znaczylo, bede za toba tesknic i bede ci wierna ;) wywieszona chusteczka za oknem, jestemobserwowana a przypadkowo upuszczona, jestem zajeta lub czcialo sie zwrocic w ten sposon na siebie uwage meszczyzny
koronka klockowa
Ksztalty chusteczek byly roznorodne, okragle, prostokatne, trojkatne, wiec dlaczego chusteczki sa wlasciwie KWADRATOWE?
bo prawdopodobnie nie podobalo sie to francuskiej krolowej Marie Antoinette dlatego tez jej malzonek Ludwik XVI wprowadzil zarzadzenie ze chusteczki maja byc tak samo szerokie jak dlugie.Dopiero po rewolucji francuskiej, kiedy para krolewska zostala skazana na smierc, chusteczki staly sie bardziej demokratyczne.Poczatkowo produkowano je z materialow i dopiero od 1929 z papieru
szydelko
No to tyle z ciekawostek historii a ja pamietam jak smarkalam w chusteczke wlasnie z materialu, prawde mowiac nie wiem czy wtedy na rynku byly chusteczki higieniczne, moze i byly ale pewnie drogie, tak wiec po wszystkich kieszeniach byly zamarkane, zasuszone, poskrecane chusteczki. Najgorzej jak taka chusteczke trzeba bylo na szybko prac recznie OHYDA
i pamiętam jak mama szydełkiem robila im koronki z kolorowych kordonków które ojciec przywoził wtedy jeszcze z DDR, chusteczki zresztą też, zupełnie mi się to wtedy nie podobało, szczególnie te kolorowe. Dzisiaj gdzieś tam w szafie leżą męskie chusteczki przez nikogo nie używane, zupełnie nie wiem po co ;) no ale są.
Chusteczki ( ze zdjęć) zobaczyłam u kogoś znajomego i pomślałam sobie że może warto byłoby zrobić dla potomności ;) parę pięknych "szlacheckich chusteczek "
Dziękuję za historię o chusteczkach. Oj mam jeszcze pokaźny zbiór chusteczek obrabiabych przeze mnie cieniutkim kordonkiem. Tak DDR-owskie kordonki były wyjątkowo piękne, szczególnie te cieniowane. Umierałam z zachwytu nad nimi. Dziś zapewne nie potrafiłabym już obrabiać chusteczek ze względu na gorszy wzrok, chociaz kilka kordonków chusteczkowych i batystów mam w swych zasobach.
OdpowiedzUsuńale fajna historia... uwielbiam czytac takie opowiesci :) milego weekendu!
OdpowiedzUsuńaż szkoda nos wycierać w takie cudeńka:D
OdpowiedzUsuńKażda historia jest warta poznania , nawet historia chusteczek .Twoje pokazane na fotkach są śliczne i prawdę mówiąc szkoda takich używać. U mnie w domu zawsze się używało chusteczek materiałowych (pamiętam z dzieciństwa jak mama zawsze delikatnie krochmaliła, prasowała ,składała w wiadomy sobie sposób i układała w szafie) .Ja w torebce zawsze obok papierowych noszę taką materiałową ślicznie odprasowaną i poskładaną, nawet mój mężuś zawsze w kieszenie spodni musi mieć swoją chusteczkę . …… nie odeszły jeszcze do lamusa……
OdpowiedzUsuńUściski.
U mojej babci też pietrzą się takie zbiory. Pamiętam ,że jako kilkulatka wyciąganie,oglądanie,składanie ...było wielką frajdą ...w sumie to pozostało tak do dziś;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, takie chusteczki nadają szyku i elegancji.
OdpowiedzUsuńCudowne chusteczki i cudowne ujęcia.
Miłego weekendu
Hahahah..ciekawa lekcja historii! Hihihihi..muszę siebie poobserwować i dowiedziec się , którą ręka czyszczę nos. Może wreszcie dowiem się - czy ja szlachcianka , czy wieśniaczka :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Świetny post !
Przepiękne chusteczki i pouczająca historia o nich. Ja właśnie powoli /bardzo pooowoli/ przymierzam się do stworzenia takiego cudeńka, pod potrzeby mojego starszego dziecięcia, które w maju idzie do Komunii. Mam jeszcze trochę czasu, więc może się uda:)
OdpowiedzUsuńWitaj, faktycznie pranie chusteczek to kiepskie zajęcie, ale najlepszym sposobem jest wrzucenie ich na kilka godzin do wody z solą, łyżka stołowa na litr.Potem zakładamy gumowe rękawiczki,lekko płuczemy chusteczki i wrzucamy je do pralki z innymi rzeczami. Niestety chusteczki batystowe służą mi do dziś, bo mam uczulenie na wiskozę.I mam jeszcze kilka z haftem, ale właściwie ich nie używam, za ładne.I pamiętam,że gdy moja szła do zerówki, to musiałam jej do kieszeni fartuszka wszyć tasiemkę, do której kilkoma ściegami była przyszyta chusteczka.
OdpowiedzUsuńTo był "patent" na nie zgubienie chusteczki.
Miłego, ;)
Cudna chusteczkowa historia... kiedyś obrabiałam je szydełkową koronka ale żadna się nie zachowała. I prawdę mówiąc, wtedy ich nie lubiłam... ale teraz chętnie bym odnalazła.
OdpowiedzUsuńTaka prawda- ale noski muszą być czyste - Chusteczki piekne koroneczki delikatne .Aż szkoda brudzic..
OdpowiedzUsuńWitaj w sobotę:))) Zachowałam na pamiątkę kilka takich chusteczek po mojej mamie. Są jak relikwie dla mnie. Są artyzmem. Sama nie za bardzo lubię tego typu robótki, ale doceniam bardzo. Wolę na drutach, właśnie na drugim moim blogu poruszyłam ten temat. Jak ja mogłam kiedyś w nie smarkać???!!!
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci za opowiedzenie tej historii chusteczek. Jakos nigdy sie nad tym nie zastanawialam a przeciez nawet tak banalny przedmiot ma swa historie. Te na fotografiach bardzo piekne i kunsztownie wykonane. Milego weekendu od
OdpowiedzUsuńSerpentyna
Za moich czasów, koronki dłubało się w szkole na pracach ręcznych. Szkoda, że we współczesnej szkole takich zajęć nie ma.
OdpowiedzUsuńPrzyjemna historia i piękne zdjęcia. Ja pamiętam jaszcze takie chusteczki z przedszkola, ale nigdy nie były tak śliczne jak te na zdjęciach. Także z ulgę odczułam ogromną kiedy pojawiły się jednorazowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Te chusteczki, które pokazałaś, są naprawdę śliczne! Ja też pamiętam te obrabiane małym szydełkiem przez moją babcię.
OdpowiedzUsuńJa sama nawet kiedyś coś udziergałam z takiego kordonka. Ale to było już tak dawno, że ledwo co pamiętam :)
pozdrowienia!
A za historię chusteczek dzięki, nie znałam aż tylu szczegółów!
Piękny post. Jakże podobne myśli i wspomnienia można mieć. Moje haftowane chusteczki z szydełkowymi koronkami poszły wniwecz dawno temu. A ostatnio z tęsknoty za takowymi planuję wydzierganie kilku.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
A ja mam i używam! I zwykłe i koronkowe z ręcznymi koronkami oczywiście. Piorę w pralce! Koronki w siatce. Prasuję z obu stron i całkiem mam spory stosik.
OdpowiedzUsuńZwykłe niestety strzępią się i pylą. A taką materiałową można i okulary wytrzeć (czystą!!!!) i okład na łeb zrobić z zimnej wody i nawet użyć jako opatrunku. W mojej torebce są zawsze co najmniej dwie.
Uwielbiam chusteczki z koronkowymi brzegami! :)
OdpowiedzUsuńOd lat,(paru!)"noszę się z zamiarem" - mam nadzieję wciąż, że zdążę i dla "swoich" potomnych zostawię podobne cudeńko? ;)
Bardzo ciekawa lekcja historii :)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Warto byłby mieć taką cudną chusteczkę!
są śliczne te koronkowe wykończenia. Pamiętam jak takie chusteczki nosiłam w torebce, a dziś... nie mam ani jednej:( Tylko wszechobecne jednorazowe - higieniczne, lecz nie piękne:(
OdpowiedzUsuńJa tez pamietam czasy chusteczek i rowniez ich pranie... :-) jakie szczescie, ze takich do nosow juz nie uzywamy...
OdpowiedzUsuńMilego weekednu zycze... M
O, jak zwykle ciekawostki można u Ciebie podczytać :)
OdpowiedzUsuńHe, he...też pamiętam czasy kiedy używałam szmacianych chusteczek. O jakaż to była radość kiedy pojawiły się jednorazowe...
Pozdrawiam!
This lace is so beautiful and delicate ... and your pictures are full of romance! Nice weekend, @nne
OdpowiedzUsuńPiękny chusteczkowy post z pięknymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńGdzieś mam chusteczki mojej babci...
Ściskam
Tak, za moich szkolnych czasów w kieszonce chałatu tez nosiło się materiałowe, nie pierwszej świeżości niestety - fuj :)
OdpowiedzUsuńA dziś higieniczne a te z koronkami (tak, tak, moja babcia też obrabiała dla mnie...) leżą jeszcze gdzieś w komodzie.... :)
Witam Cię serdecznie. Wreszcie usystematyzuję wiedzę na temat chusteczek. Jak dobrze , że XIV wiek już za nami- w temacie chusteczek i higieny - choć czasem żałuję , że tak odległy z uwagi na meble ludwiczki (:
OdpowiedzUsuńJa w przedszkolu miałam całą kolekcje chusteczek z postaciami z bajek. Żal mi było czasem w niektóre nosek wydmuchiwać... Wolałam w ligninę. Natomiast te , które nazywałam "obrębiane na szydełku " uważałam wtedy za strasznie obciachowe i nigdy nie chciałam ich używać. Post jak zawsze bardzo interesujący,wartościowy i zapadający w pamięć - z pięknymi zdjęciami . Miłej niedzieli Ci życzę, pozdrawiam cieplutko.
Piękno ręcznego dziergania nie ma sobie równych. I ja mam takowe cudeńka- to pamiątka, jakże dla mnie cenna.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli życzę z uśmiechem koniecznie :)
Mam wielki sentyment do starych chusteczek i nikt mi nie powie, o wiele milej wysmarkać nos w taka batystową i śliczną, jak w papierową;) No i teraz można uprać w pralce:)
OdpowiedzUsuńmnóstwo inspiracji tu u Ciebie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paula
chusteczki do nosa... niby coś tak banalnego, a tyle ciekawych rzeczy się dowiedziałam...
OdpowiedzUsuńPamiętam ręczne pranie chusteczek i dziękuję Bogu, że ktoś wymyślił jednorazowe :)
Cuda, cudeńka :) A co do czyszczenia nosów zapewne wielu tak pozostało, z wyłączeniem tradycji noszenia pięknych ozdobnych chusteczek :)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia z tymi chusteczkami. Ja tez pamietam jako dziecko kichalam w piekne kolorowe chusteczki a czasem nawet od roznych cioc dostawalam takie, czasami z koroneczk, do niedawna je mialam w domu ot na pamiatke, ale po kolejnej przeprowadzce gdzies sie pogubily!
OdpowiedzUsuńJednak w celach wiadomych- higienicznych lepsze sa te papierowe, ale jako symbol elegancji, zaluje, ze nie przetrwaly tamte jedwabne czy z delikatnego plocienka i koroneczki! Sliczne zdjecia!
Pozdrawiam :)
Świetna ciekawostka na temat chusteczek! Przyjemnie się czytało. Te wykończenia są prześliczne, bardzo delikatne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zachwycają mnie nie tylko Twoje fotografie w postach jak i treść, ale i nagłówki, teraz kolejna "perełka". Serdeczności zostawiam...
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś też się nie podobały takie chusteczki, może dlatego, że było ich w domu w nadmiarze. Teraz się takimi zachwycam.
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się babcia, która takich chuteczek miała sporo, każda miała inne piękne wykończenie. Szkoda że żadna się nie uchowała.
OdpowiedzUsuńPamietam jeszcze jak babcia robiła z takich chusteczek myszkę, uczyłam się kilka razy, ale nie pamietam jak to się robi. Zawsze mnie to rozbawiało jak byłam małą dziewczynką. Pozdrawiam i dziękuję za wpomnienia.
piekne i zdjecia i opowiesc :)))) pozdrawiam cieplutko :))
OdpowiedzUsuńWyszedł super post :). Oglądając piękne chusteczki czytało się o urokach życia szlachty :).
OdpowiedzUsuńNam kiedyś na lekcji historii babka opowiedziała jak, to było z tymi chusteczkami i pamiętam, to do dziś :).
Ja jeszcze mam chusteczkę materiałową z dzieciństwa, używam jej do czyszczenia okularów słonecznych :).
Moja mam też szydełkowała im brzegi :).
Cudne! Moje z dzieciństwa były bardziej plebejskie ;-) Żadnych koronek, ale za to czasem jakieś wzorki, misie etc.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiękne chusteczki. Kiedyś też dużo takich robiłam. Ostatnio robiąc remanent u mamy znalazłam jedną z nich i zastanawiałam się skąd miałam tyle cierpliwości. Chyba się już starzeję. Twoje niesamowicie mi się podobają.
OdpowiedzUsuńMam takie chusteczki :))
OdpowiedzUsuńPamiątka po babci oczywiście!
Moja babunia trzymała je w specjalnej poduszeczce - etui - wyszywanej koralikami, niestety podusia gdzieś przepadła.
Pozdrawiam ciepło
Ciekawa historia. Pamietam te gluty po kieszeniach. Chyba nie było higienicznych. A takie piękne chusteczki, obrabiane i haftowane robiła moja babcia. Sama w szkole na zajeciach praktycznych też obrabiałam chusteczki. Dziś to przeżytek. Jednak walory estetyczne to miały.
OdpowiedzUsuńJak zwykle post niesamowity...znowu dowiedziałm się rzeczy o których własciwie nie wiedzialam.. Kto by pomyślał - zwykle chusteczki:-) Ale te chusteczki na zdjęciach cudne są, te kolory:-)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu też jest parę materiałowych chusteczek (na szczęście nie poskręcanych po kieszeniach ;)). Służą jako zaparzaczki do prasowania. Spryskuję to to wodą, przykładam do mankietu lub lamówki bluzki (żeby nie było wybłyszczeń) i prasuję. Chusteczki żółkną i "pilingują" się, garderoba nie. Teraz też do czegoś się przydają :).
OdpowiedzUsuńJakie misterne koronki i pięknie wykończone brzegi, jest się czym zachwycać. Takie materiałowe funkcjonują u mnie do dzisiaj. W upały siostra wyciągnęła z torebki papierową higieniczną, a ja materiałową...z głupią satysfakcją patrzyłam jak ściąga strzępy rozmoczonego papieru z buzi ;D
OdpowiedzUsuńA z dzieciństwa mam wspomnienie jak uwielbiałam prasować te kwadratowe kawałki płócien, teraz już niekoniecznie, szczególnie jak zalega góra prasowania. Lubię u Ciebie te posty, tematy jak z rękawa a zawsze ciekawe i opatrzone fantastycznymi fotkami. Pozdrawiam serdecznie.
Piękne są - zapachniało mi babciną bieliźniarką... a teraz królują papierowe, dobrze, że chociaż staramy się je ciekawie je zapakować;-)
OdpowiedzUsuńJako dzieciak używalam normalnych materialowych chusteczek, oczywiście nikt wtedy nie myślał o sprawie higieny tylko coby smark nie zwisal u nosa...Mój tato nadal je uzywa (ps dostanie nowy pakiecik na gwiazdkę ode mnie)...jeszcze się je widuje u ludzi starszej daty...
OdpowiedzUsuńDla mnie takie chusteczki nie są wspomnieniem. Nie wyobrażam sobie eleganckiej torebki bez pięknej chusteczki , czy też szykownego mężczyzny w garniturze i z papierową chustką, brrrr...
OdpowiedzUsuńMoje chusteczki stają się prezentam , a ich nadmiar można znależć na allegro pod loginem "Magnolia-Art". Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za piekną opowieść.