27.11.2010

Pchła na sprzedaż.......



Kto nie lubi chodzić i oglądać staroci na targowisku niech się nawet nie przyznaje ;) ;) czego tam nie można znaleść, właściwie jest chyba wszystko, ale najwięcej to rupieci, rzeczy nikomu i do niczego nie  potrzebnych, przechodząc po targowisku zawsze mnie zadziwia ludzki talent do wszelakiego zbieractwa, czasami sprzedający są tak poobstawiani różniego rodzaju przedmiotami, że się zastanawiam gdzie oni to wszystko trzmają :)

Wcześniej nigdy nie lubiłam targowisk, zawsze kojarzyły mi się one z biedą i tandetą.
W czasach kryzysu chodziłam tam z nadzieją że uda mi się kupić coś czego nie mogę dostać w sklepie ale nie było tam niczego innego jak to co miała moja mama pochowane w workach na strychu, szmaty które nadawały się już tylko na przemiał.

Moja niechęć wzięła się pewnie stąd że jako najmłodsze dziecko musiałam nosić ubrania po swoich starszych siostrach a tak bardzo chciałam mieć coś swojego, nowego, a rzeczy które tam sprzedawali było to dokładnie takie samo dziadostwo które ja znałam ze swojego podwórka a mnie się tak bardzo marzyły rzeczy nowe a nie po kimś,
to takie małe skrzywienie z dzieciństwa :) 

Dzisiaj patrzę się już troszkę innymm okiem, choć nadal twierdzę że nie wszystko co stare musi być piękne a już z pewnością nie jest antykiem i chyba jednak nie wszędzie można zobaczyć coś ciekawego, ot typowa giełda staroci, gdzie nadal się usliłuje sprzedać płaszcz który pamięta jeszcze czasy pra, pra babci i stare buty gdzie mieszkała mysz ;)

 Giełda staroci, czasami bardziej adekwatna byłaby  nazwa, giełda gratów ;) ;)
ale dlaczego PCHLI TARG, skąd się wzięła ta nazwa :)

Nazwa pochodzi ze średniowiecza, wtedy również handlowano używanymi ubraniami, a że ludność niezależnie od statusu społecznego nie była z higieną zaprzyjaźniona, można było wraz z ubraniem nabyć takie malutkie niewinne " zwierzątko "
Czasami arystokracja rzucała na sprzedaż swoje ubiory, które niejednokrotnie były zapchlone
i zawszone, ale taka pchła arystokratka miała już zupełnie inną wartość :) :)

19.11.2010

Sweterek z " kota "




Oczywiście że nie z kota ;) tylko z kociej sierści :) :) :)
czasami rzeczy najbardziej absurdalne okazują się prawdziwe, właśnie takie jak np.
przędzenie kociej sierści :) :) :)

 foto Alashiya internet    
 Jakiegoś czasu dużo można było poczytać na temat przędzenia na blogach, aż " zazdrościłam " blogowym koleżankom że miały możliwość " liznąć " tej jak mi się wydaje, interesującej dziedziny rękodzielnictwa, tym bardziej że robią na mnie wrażenie stare egzemplarze kołowrotków w których tkwi dusza jeszcze z czasów Króla Ćwieka albo Spiącej Królewny ;)

foto Wolfgang D.Z. internet                                                          

Ale wracajc do tematu, oglądałam w tv interesujący program o zwierzętach domowych, pokazujący czasami w sposób zabawny naszych przyjaciól na czterech łapach i własnie tu dowiedziałam się że można zrobić na drutach czapkę lub sweterek z kociej sierści :) :)

foto internet                                                                          

Ponieważ nie udało mi się skopiować poszczególnych zdjęć tak żeby były wyraźne i ostre
( przypuszczam że w oryginale też jakość nie jest najlepsza ) odsyłam zainteresowanych TU

1. Kota należy delikatnie wyszczotkować ( jeśli oczywiście na to pozwoli ;) szczotkować należy  w kierunku ogona, dająć mu odczucie że chcemy się z nim bawić, co pozwoli nam na większą ilość wydobycia włosa       
2. Włosy należy zdjąć z grzebienia, rozciągnąć i przesortować, bo napewno napotkamy na węzły i sfilcowany włos
3.Rozczesywać włos należy równolegle do siebie ( na specjalnej szczotce, która ma pewnie jakąś swoją nazwę ale ja nie znaju :/ podczas rozczesywania włos połączy się ze sobą tworząc przędźę, która pozwoli nam ( punkt 4. ) na przędzenie  na kołowrotku, myślę że panie które już przędły będą wiedziały o co chodzi :)

Już od 3cm długości kociego włosa można zacząć działać, jeśli uda nam się skręcić mocno włos to znaczy  że nadaje on się na wełnę, pełna garść kocich włosów waży ok.2 gram, można zmieszać z sierścią innego kota najlepiej już przy rozczesywaniu, autorka tego pomysłu podaje że jeśli chcemy  zrobić sweterek najlepiej jest koci włos łączyć z inną włóczka, po praniu należy się spodziewać że z czasem wyrób zacznie się filcować, z innych źródeł wycztyałam że to samo można zrobić z psiej sierści.

Kocie futerko pomaga na dolegliwości reumatyczne i artrozę,
pod warunkiem że się nie jest na nie uczulonym, no drogie panie przędziarki albo uprząśniczki, 
czyż produkcja takiej wełny nie byłaby dla WAS wyzwaniem ?? :) :) :)                                                 


12.11.2010

Włosy mojej babci....



Jakie są współczesne babcie? zapracowane, umalowane, pędzące stale z duchem czasu, babcie które wcale nie chcą żeby dosięgnął je " babciny czas " a może babcie które na samo słowo babcia dostają gęsiej skórki ;), bo babcia kojarzy się przecież ze starowinką która ma białe włosy jak pajęcza nić, a przecież my wszystkie chcemy wyglądać wiecznie młodo :)


Może obraz tej prawdziwej babci, która ma dla dzieci czas, cierpliwość, dobre serce i zawsze schowanego cukierka w szafce, pomału zaniknie, bo młode pokolenie, coraz później decyduje się na potomstwo i dzieci nie zdążą poznać własnie takiej babci, będą znały tyko babcie z fotografi i opowiadań, będą znały je tylko jako osoby które wymagają opieki .


Moja mama urodziła mnie stosunkowo późno jak na tamte czasy, dzisiaj wiek ten uważa się za zupełnie normalny, teraz kobiety decydują się na dzieci kończąc lat 40, przejmując tym samym rolę matki-babci.Ile miałam lat nie wiem ale wystarczająco dużo żeby zapamiętać obraz babci, ale właśnie nie tej, która siedzi w fotelu i dzierga, albo haftuje lub czyta bajki. Babci ze strony mamy zupełnie nie pamiętam, znam ją tylko ze wspomnień mamy, drugiej babci ze strony ojca, zapamiętałam jako osobę bardzo schorowaną, dotkniętą parkinsonem, chyba nigdy nie zapomnę widoku kiedy jadła zupę która wylewała jej się z łyżki i chyba tej babci się bałam, a może nie samej babci ale schorowanej osoby, choroby której nie znałam.


Obie babcie były mi bardzo obce, można powiedzieć że w ogole ich nie znałam, nie pamiętam tych białych włosów, pewnie spracowanych rąk i zmarszczek które mówiły o troskach, jako dziecko nie poznałam też babcinego dotyku a może nie pamiętam, ale nie mogę powiedzieć że za tym tęsknię, bo czy można tęsknić za czymś czego się nie zna ?