Wczoraj wróciłam z wycieczki trzydniowej która trwała dwa dni ;)
a to wszystko oczywiście za sprawą pogody :( ale to co było dla mnie najważniejsze to zobaczyłam
Brugge niewielkie ale prawdopodobnie najstarsze miasto średniowieczne w Belgi
Chyba nie wpadłoby mi do głowy żeby je sobie obrać za cel podróży, gdyby oczywiście nie koronka klockowa :). Buszjąc po necie i szukając informacji na temat koronki, wyskoczyło mi to miasto jako historycznie powiązane z koronką, ciekawość jego zobaczenia podwoiła się z chwilą kiedy również szukałam literatuty na ten temat, a ksiażki które mnie interesowały na ten temat oferowała księgarnia w Brugge,( jak sie potem okazało chyba tylko droga internetową) bo w samej ksiegarni niczego nie znalazłam.
Tak więc postanowiłam połączć sobie przyjemnie i pożytecznym, żeby za bardzo się nie rozpisywać nadmienię tylko że pożyteczne spaliło na panewce i pozostało tylko przyjemne
Pierwszą rzeczą która rzuciła mi się zaraz na drodze prowadzącej do miasta, były kolorowe okna i drzwi w każdym domu, na tym zdjęciu jesli się dobrze przyjrzeć to jedne są czerwone a drugie pomaranczowe :)
Podobna sytuacja była rownież w samym centrum miasta, były okna zielone, czarne, żółte itp. ale mimo wszystkich tych kolorow stanowiły one ogólnie tak jakby jedną całość, wcale nie odnosiło się wrażenia pstrokaciźny, wszystko było doskonale wkomponowane w krajobraz i architekturę miasta
Miasto urocze zupełnie nie duże, swobodnie można je zwiedzić w ciągu jednego dnia,
Chwilami przypomina Wenecję, kanał przecina część mista, po której turyści płyną łódkami, dla tych co nie chcieli pływać były dorożki
ale dobrze jest również zaopatrzć się w kondycję w nogach i zobaczyć miejsca gdzie turyści raczej masowo nie chodzą, przepiekne parki pachnące o tej porze roku kwitnącą lipą i ukrytymi małymi zamkami
ale i w samym centrum można zobaczyć ukryte piękna, wąskie uliczki po których ludzie chyba boją się chodzić, albo po prostu nie doceniają ich uroku, pod tym zadaszeniem jest malutki sklepik z artykułami do koronki, nitki, klocki, literatura, niestety wszystko w takiej cenie że powaliło mnie z nóg, sprzedaż internetowa bierze górę nad czym ja niestety ubolewam, bo po pierwsze, pada drony handel i urok malutkich sklepików z artykułami wyjątkowymi a po drugie,sa rzeczy które muszę dotknąć, zobaczyć "powąchać" zanim kupię
no i oczwiście nie mogę pominąć speciałów belgijskich czyli czekoladek, pralinek itp.co drugi sklep w Brugge to wyroby czekoladowe
które dokładnie tak samo smakują jak każda inna czekolada, no ale przecież reklama dzwignią handlu ;););)
Będąc w Brugge dobrze jest odwiedzić rownież piękne stare miasto Gent które leży w odległości ok 50 km ale o tym już w nastepnym poście