14.02.2014

Moja boshka czyli....

 ....czapka z dredami....
Siedzenie na chorobowym czasami może wyjść na zdrowie, 
nie dość że odpoczęłam to jeszcze udało mi się coś stworzyć,


 "zaraziłam" się czapkami z książki "My boshi Mützenmacher" którą zobaczylam na regale z czasopismami do robótek ręcznych, dla zainteresowanych podam że wchodzią w modę od przyszłego sezonu znowu 
grube włóczki :) a czapki z niej robione są po prostu bombastyczne :):)
Boshi prawdopodobnie po japonsku znaczy czapka ale jak usiłowalam znalesść tlumaczenie na google to zupełnie inne znaczenie mi się pokazywało, ale Ania ktora obecnie pracuje w Japonni juz mnie poinformowala ze to boshi to faktycznie znaczy czapka,
tak wiec parę czapek z tej książki targnęło moim sercem ;)


o ile z kupnem książki nie było problemu tak z zakupem tej włóczki był maly galimatias.
Dredy na czapce są moim wymysłem, powstaly zupełnie przez przypadek, jest to nitka początkowa i końcowa zmieniającego się rzędu/ koloru, dopiero na przymiarce stwierdziliśmy ze dredy dodają czapce oryginalności, czego dowodem na to jest, że teraz syn jest zaczepiany na ulicy z pytaniem gdzie tę czapkę kupił :) co prawda zimy na czapkę nie było, ale tak mu sie spodobala że musiał ją założyć, własnie przypomniało mi się że jak byli mali i kupowałam im nowe buty to chcieli w nich spać :) :), zresztą ja też taka jestem, nowa rzecz musi być zaraz wypróbowana i już







zaletą tych wszystkich czapek jest jej łatwość i czas wykonania, czapki są robione półsłupkiem, szydełkiem nr.10 czas 2,5 godz. wadą była cena :( ( jeśli komuś się wydaje  że jest taniej jak się samemu robi, to jest w dużym błędzie ) oraz sama  włóczka (50%alpaka 50% czystej wełny, ktora podczas roboty okropnie wychodziła, miłam ją wszędzie na sobie, ale bardzo miła w dotyku i bardzo ładne intensywne kolory.Czapka z dredami ma jeszcze jedną zaletę jest dwóstronna ;) na wypadek jakby się dredy znudziły.










zamiarem było zrobienie 4 różnych czapek w różnych kolorach , ale się trochę przeliczyłam i na jedną czapkę zabrakło mi wlóczki więc jeden osobnik musi poczekać, powstały 3, z czego dwie poleciały jako prezent. Co prawda zimy nie było i nie ma, ale była ochota na zrobienie zimowych czapek, bo nie ma nic bardziej relaksujacego jak poddać sie rozkoszy hobbystycznej ;)