25.09.2010

Dom motyla.....

 Byłam w takim miejscu gdzie zapomina się o świecie
uśmiech odruchowo pojawia się na twarzy
i myśli się tylko o jednym, o delikatności i kruchości,
o kolorach i słońcu, o pięknie które chciałoby się zamknąć w dłoniach
kolorowe motyle
wesołe motyle
a będzie ich tyle
no ile, no ile

 Dom motyla, fruwają tam motyle wielkości dłoni i przepieknych kolorach,siadają wszędzie na włosach, na ubraniu, rękach, jeśli usiądą na ubraniu trudno je odpędzic :)
  to nie są daktyle
nie krokodyle
to są motyle
ach ile oj ile

Przyjemne ale zarazem dziwne uczucie
jak przed oczami fruwaja motyle takich rozmiarów
i od razu pojawia się odruch chęci dotknięcia i pogłaskania a nawet przytulenia ;) ( nie wiem może takie odruchy mają tylko kobiety haha )
 kolorowe motyle
piękne motyle 
to nie automobile
to są motyle
Życie któdkie i piękne, fruwać w ciepełku i żywić się spijając nektar z kwiatów
nawet banany dostają to się nazywa raj
 
 tańczą motyle
fruwają motyle
cieszą motyle
patrzą motyle


niestety nie udało mi się wszystkich uchwycić obiektywem, bo było ich tyle że w końcu już sama nie wiedziałam którego "ustrzeliłam"albo siadały w takich miejscach że nie mogłam tam dojść
czarne motyle
mroczne motyle 
byle motyle
było ich tyle

szkoda że aparat nie jest w stanie przekazać rzeczywistego rozmiaru motyli wyglądaloby to jeszcze ciekawiej


wiersze o motylach wyszukałam w sieci na portalu literackim

Przepraszam wszystkich którzy byli u mnie zapisani jako obserwatorzy, ale musiałam ten gadżet usunąć, ponieważ zalogowała mi się tam osoba która prowadzi stronę erotyczną i zapaskudzila mi tego gadżeta swoim zdjęciem, komentarz usunełam, ale jak zablokować obserwatora tego nie wiem, usunełam weryfikację obrazkową komentujących, nie wiem czy źle zrobiłam czy nie jeśli ktoś z Was wie jak zablokować obserwatora proszę o pomoc, wtedy będę znowu mogła go wstawić.

dziekuje dziewczyny juz usunelam :)

18.09.2010

Szach Mat.....



Robiąc te zdjęcia chciałam napisać zupełnie coś innego, ale zastanawiając się nad tematem uporczywie wdzierała  mi się do głowy myśl że nasze życie jest trochę jak gra w szachy,
gdzie własne Życie jest naszym przeciwnikiem, nie sprzymierzeńcem, nie towarzyszem ale właśnie przeciwnikiem. Skąd się takie a nie inne mysli wzięly nie wiem, może dlatego że ostatnio dużo słzszę i obserwuję różne sytuacje

Nie pytani o zgodę ustawiamy się dzielnie lub też zostajemy wypchnięci do walki.
Czasami pełni sił i wiary a czasami pełni strachu.
Trudno mówić o doświadczeniu i znajomości reguł gry, bo tego doświadczamy w trakcie.

Tylko jakim należy być człowiekim, żeby ruchy nasze przebiegały płynnie i żeby jak najmniej dać się pokonać, żeby porażki nasze jak najmniej nas bolały


Niektórzy idą naprzód pełną parą, nie zastanawiająć się nad siłą przeciwnika, u niektórych ruch jest celem zamierzonym a jeszcze u innych, każdy nastepny ruch jest długi przemyślany, chcący przewidzieć ruch przeciwnika

Czasami gra trwa latami i wtedy kiedy wydawałoby się nam że jesteśmy na równi z Życiem, ono stawia nam SZACH MAT
Upadek, załamanie, rozczarowanie jest tak wielkie, że nie jesteśmy w stanie się podnieść, ale czy tak naprawdę możemy sobie pozwolić na rezgnację z gry nie szkodząć sobie samemu?

Czasami trudno się otrząsnąc, ale porażka nie oznacza przegranej, zawsze będziemy wygraną jeśli staniemy gotowi do dalszej gry, bo tylko ona nas uratuje przed samozniszczeniem.

11.09.2010

Szkarłatka....



Poprzedni post był troszkę ciężki, to teraz będzie pokojowo i miło, bo kto wie może w następnym znowu się czegoś przyczepię ;)

Szkarłatka azjatycka ( łać. Phytolacca acinosa ) 
Często widziałam w różnych ogrodach, rosła raczej dziko, zwróciła na mnie swoją uwagę jesienią bo wtedy prezentowała się napiękniej, zupełnie mi obca swoim wyglądem, że już nie wspomnę o nazwie, więc nie miałam punktu zahaczenia żeby ją gdzieś szukać, aż kiedyś zobaczyłam ją u sąsiada za płotem, ale niestety też nie znał jej nazwy, powiedział że wyrosła mu sama i tak ją zostawił.
Tęsknota do tej rośliny trwała dobre parę lat i w zeszłym roku wyrosła sobie ni  stąd ni z owąd na kompoście, zauważyłam ją dopiero jak już była sporych rozmiarów ( zdjęcie jw.)

Zrobiłam zdjęcie i wsadziłam na forum, od razu się dowiedziałam gdzie mogę ją " usadowić " polecam wszystkim ten sposób jeśli się nie zna rosliny :) :)
Podano mi że jest to szkarłatka amerykańska, ale żeby utwierdzić się w swojej wiedzy zaczęłam szukać w necie. Dowiedziałam się że wystepuje pod nazwą
szkarłatki amerykańskiej, azjatyckiej, indyjskiej, himalajskiej i shang lu, czyli właściwie niczego się nie dowiedziałam :) bo za każdym razem pokazywało mi się inne zdjęcie szkarłatki, choć właściwe do siebie podobne to jednak inne.

Najczęsciej pokazywała mi się pod nazwą Phytolacca acinosa inne nazwy i zdjecia można zobaczyc tutaj występuje w ok. 30 gatunkach, system korzenny ma stożkowy podobny troszkę do pietruszki, dlatego trudno ją przesadzać bo korzeń rośnie do określonej głębokości i przy wykopywaniu można go uszkodzić, chyba że roślinka jest jeszcze młoda i mała.

Jak podają źródła, roślina w stanie surowym zaliczana jest do trujących, stosowana jest w lecznictwie homeopatycznym i w zasadzie uważana jest za chwast, Polskie informacje podają że jest rośliną rzadko spotykaną i poszukiwaną przez hobbystów, co mnie raczej zdziwiło bo u mnie widuję ją na każdym kroku a i na polskich forach ludzie pokazują ją dość często w swoich ogrodach

Najlepiej prezentuje się w grupie, dlatego szybko z kompostu przesadziłam ją w miejsce które chciałam zasłonić bo mi się nie podobało a nie mogłam znaleść do tego odpowiedniej rośliny.
Skoro można ją spotkać wszędzie i w różnych miejscach, doszłam do wniosku że nie ma specjalnych wymagań glebowych, rośnie stosunkowo szybko i ładnie się rozrasta ( chociaż na kompoście rosła dużo ładniej )
;););)

Roślina wyrasta od 1 do 3 m ( ale chyba nie w naszym klimacie) moja ma troszkę ponad metr, kwiatostany osiąga do 15-20 cm i jest chyba dość odporną rośliną ( tzn. tak mi się wydaje ) zbyt dużego doświadczenia w jej uprawie nie mam bo dopiero w tym roku zakwitła mi po raz pierwszy, ale tegoroczne upały zniosła a i nie zawsze ją podlewałam.

Atrakcyjnie wygląda cały czas. począwszy od momentu kiedy widać tylko pączki bo wtedy są ozdobą liscie dość sporych rozmiarów, aż do przekwitnięcia.
Bardzo interesujące jest obserwowanie procesu dojrzewania,podczas kwitnienia pojawiają się zielone jagody, które stopniowo się zaczewieniają, zmieniająć swoją intensywność aż prawie do czarnego.

Kwiatki nie odpadają, są schowane cały czas za jagodą, i kiedy  jagoda już dojrzeje i odpadnie pokazuje się znowu kwiatki lecz tym razem w kolorze lekko czerwonym, który z czsem przechodzi w intensywną purpurę

I stoi tak długo dopóki cały kwiatostan uschnie, roślina rośnie cały czas wypuszczając nowe pędy i pąki, być może odpowiada jej miejsce i strona gdzie ją posadziłam ( północny zachód)
w niektórych ogrodach widziałam ją już pożółkłą a u mnie jest jeszcze cały czas zielona, choć troszkę już zmęczona, może wytrzyma do pierwszych przymrozków :)

Ponieważ zostało mi jeszcze troszkę miejsca do obsadzenia, spróbuję ją w tm roku posadzić z nasion które sama wyprodukowała, skoro ptaszkom się uadlo na komposcie, to może moja ręka też nie zawiedzie :) :)