Sama już nie wiem kiedy właściwie stwierdziłam że bez robótek trudno mi żyć ;)
Najgorzej chyba jest jak się wybieram do sklepu z włóczkami, ta ilość przecudnych kolorów i rodzajów włóczek, w takich dużych ilościach na raz, od razu wzbudza uczucie że chciałoby się je wszstkie kupić,
a że pokusa to bardzo przyjemne uczucie ;) dalam się zwieść, mea culpa :)
Moher, zawsze miałam do nich słabość, delikatne, cieniutkie, po prostu piękne, niestety tracą na swojej piękności i delikatności po praniu a portfel na wadze
Umyślilam sobie zrobić letni szal na chłodne wieczory, sama nie wiem po co bo i tak wieczorami w ogrodzie nie przesiaduję hahaa ale kto wie może kiedyś :)
Chwilowo to są takie temperatury że ma się ochotę skórę zdjąć a nie na nią coś nakładać
a być może w ogóle nie uda mi się tego lata go skończyć, bo czasu nie za wiele no i na drucie jest 300 oczek "piany morskiej" do przerobienia, ( tak się nazywa wzór ) wiecej jak 3-4 rzędy nie jestem w stanie zrobić.
Długo się zastanawiałam nad wzorem ( jak zwykle ) i część włóczki poszło na straty, bo moher niestety nie nadaje się do prucia, bardzo się plącze.
Pierwsza wersja jw. coś w rodzaju liści, ale po zrobieniu próbki stwierdzułam że wzór za mało ( dziurawy )
a drugi, hmm też chyba nie ma ich więcej, ale jakoś wydawał mi się delikatniejszy no i już nie chciałam wiecej tacić włoczki, co prawda efekt nie jest dokładnie taki jak sobie wyobrażałam, no trudno, może się przekonam do niego po skończeniu a jak nie to powędruje do szafy i będzie leżał tak długo aż moje synowe go odkryją albo wnuki :) - ( jeszcze nie mam )